WSZYSTKIE SNY GOTYCKIE MAŁGORZATY

Poznając swoje sny, zyskujemy dostęp do własnej podświadomości, do wewnętrznej samowiedzy – gdyż nasze życie na jawie i życie w snach to dwa , jakże spójne światy, a świat snów to zwierciadło odbijające kreowane przez nas role w realnym życiu, uwikłanie w wydarzenia, w sytuacje , w których naszego udziału na jawie nie jesteśmy w stanie obejrzeć. Sny, to filmy naszych umysłów, zawartości naszego psychicznego wnętrza, panującego w nim porządku. 

Sen pierwszy

Pogrzeb babci , otwarta trumna, chłód kościoła, kroki powolne za lawetą, stukot wbijanych ćwieków, szelest sypanej ziemi…Mam siedem lat, to pierwszy pogrzeb w jakim uczestniczę, boję się…

Tej samej nocy przyśnił mi się sen pierwszy. Znowu idę za trumna, za karawanem, ale w zupełnie innym świecie. Cmentarz jest położony daleko, za kościołem , wiem, że na cmentarzu pochowani są moi przodkowie, wiem, że karawan ruszył z dziedzińca pałacyku w którym mieszkam z rodzicami. Idziemy w kondukcie żałobnym do kościoła, a potem dopiero na cmentarz , gdzie znajduje się grobowiec… I chociaż trumna jest otwarta – we śnie się nie boję. W trumnie leży dziewczynka, bardzo do mnie podobna. W zasadzie to wygląda jak ja, ma na sobie taką samą sukienkę jak moja, włosy splecione w warkocz, tak jak moje…Zastanawiam się co to za dziewczynka, wiem, ze musi być z mojej rodziny , nazywa się przecież tak samo jak ja…Idziemy dosyć długo, widać już kościół … w tym momencie sen się urywa…

Sen drugi.

Mijają lata, jestem już uczennicą liceum. Sen zaciera się coraz bardziej w pamięci. I oto znów uczestniczę w pogrzebie, zmarła moja druga babcia. Jest mi smutno, bardzo smutno, ale już się nie boję, tak jak wtedy gdy miałam siedem lat.

W nocy po pogrzebie przyśnił mi się sen drugi.  Znowu idę  za trumną, za karawanem,  w świecie z pierwszego  snu, znajduję się w tym samym miejscu, gdzie byłam w momencie gdy sen się urwał…W trumnie leży już nie dziewczynka, ale nastoletnia panienka. Panienka jest moim lustrzanym odbiciem,wiem, ze nosiła moje imię i nazwisko…Dochodzimy do kościoła. Zdjętą z lawety trumnę  wnoszą doń czterej panowie, moi krewni. Ustawiają ją na katafalku…I znowu sen się urywa…

Sen trzeci, ostatni….

Mam 23 lata, jestem studentką  ostatniego roku wymarzonej uczelni…I wtedy śnię sen trzeci … Cmentarz w świecie z pierwszego  snu, trumna jeszcze nie zamknięta, stanie się to za chwilę. Spoglądam na twarz zmarłej, młodej kobiety… Jakbym spojrzała w lustro… Tylko ta biel twarzy i zamknięte oczy nas różnią. Twarz znika za wiekiem trumny, a ja na tym wieku trumny kładę różę. Wiedziałam, że nastąpił kres tego sennego, wieloletniego pogrzebu…Poczułam ogromny żal, smutek…

Stary cmentarz…

Na staż wysłano nas do  Państwowego Ośrodka Hodowli Zarodowej,mającego w kluczu kilkanaście gospodarstw.  Przed wojną była to własność hrabiego R.Mieszkałyśmy w bardzo zniszczonym pałacu, na piętrze, gdzie ogromne sale zostały przebudowane na mieszkania dla dyrekcji i administracji. Parter zajmowały biura, świetlica i gabinet lekarski.Pozostali pracownicy mieszkali w przedwojennych, murowanych czworakach. Daleko, bo jakies półtora kilometra od gospodarstwa znajdowały się ruiny starej kaplicy , czy tez małego kościoła z otaczającym go, zarośniętym cmentarzem, ogrodzonym  częściowo zachowanym niewysokim murem.Zachowała się również kuta cmentarna brama z herbem rodziny R. i napisem „Honor w dom ich i pamięć”.

I tam właśnie , na tym starym cmentarzu, wśród bardzo starych grobów znalazłam … Na starej, kamiennej płycie wykuto napis „Tu leży serce, które bić przestało…Małgorzaty Letycji R. urodzonej 25 maja 18… zmarłej w wieku lat 23…..”

Zgadzały się imiona, nazwisko, dzień i miesiąc urodzenia. Nie zgadzał się rok. Ta Małgorzata urodziła się osiemdziesiąt lat wcześniej.I przecież żyję , a Ją pochowałam we śnie.Moje sny to był jakże długi pogrzeb Małgorzaty. Kim byłaś Małgorzato? Kim ja jestem? Kolejną marionetką oddzieloną od duszy pierwszego wcielenia?

Boudicca

Sopot, 04.05.2017

Sny gotyckie …

Poznając swoje sny, zyskujemy dostęp do własnej podświadomości, do wewnętrznej samowiedzy – gdyż nasze życie na jawie i życie w snach to dwa , jakże spójne światy, a świat snów to zwierciadło odbijające kreowane przez nas role w realnym życiu, uwikłanie w wydarzenia, w sytuacje , w których naszego udziału na jawie nie jesteśmy w stanie obejrzeć. Sny, to filmy naszych umysłów, zawartości naszego psychicznego wnętrza, panującego w nim porządku. 

Za zgodą mojej Przyjaciółki …

„Sny moje dziwne Czy to się mnie przyśniło pięć, czy dziesięć lat temu, nie ma większego znaczenia, ale do dzisiaj pamiętam ten sen jak film, kadr, po kadrze. Wróciłam zmęczona po dziesięciogodzinnym i bardzo nerwowym dniu pracy i najzwyczajniej w świecie padłam na kanapę i zasnęłam. Sen zaczął się od sceny, gdy wychodząc z pracy spojrzałam na zakładowy zegar, wskazujący 16-tą i jak uciekałam przed kimś, kto mnie gonił i chciał wyrwać torebkę. Błysnęło ostrze noża i upadłam. Ten ktoś, wyrwał mi tą torebkę, przetrząsnął kieszenie i nie bacząc na to, że mocno krwawię, wciągnął mnie za żywopłot i przykrył gałęziami, a ja umierałam, trzymając w ręku klucze, które wypadły z torebki. Widziałam siebie stojącą obok i patrzącą na własne, nieżywe już ciało. Jeszcze nie byłam świadoma, że nie żyję i zachowywałam się tak jak ludzie podczas wypadku, oglądający ofiarę. Widziałam kosmyk włosów przyklejony do czoła, szeroko otwarte oczy, patrzące w niebo i parę liści na policzku. Chciałam osunąć włosy z czoła i liście z twarzy, ale mimo wielokrotnych starań nic nie mogłam zmienić. Nie mogłam nawet wziąć do ręki dokumentów, które podczas szamotaniny wypadły z torebki. Powoli uświadomiłam sobie, że nie żyję. Wpadłam w złość, że nie będę mogła nikogo zawiadomić, że nikt mnie nie usłyszy i nikt mnie nie widzi. Nie wiem czy to był park, czy las, ale wiedziałam, że trudno będzie mnie znaleźć. Przykucnęłam obok swojego ciała i patrzyłam jak się zmienia. Wyraz przerażenia i bólu na twarzy powoli się wygładził i moja nieżywa twarz nabrała wyrazu spokoju, by nie powiedzieć ulgi. Po jakimś czasie, może kilku dni, moje ciało już nie było kredowo białe. Zrobiło się sine, spuchło i nastąpił proces gnicia. Powoli odsłaniały się kości czaszki, a w zaciśniętych kościach ręki ciągle trzymałam swoje klucze do mieszkania. Potem zaczął padać śnieg i zrobiło się czysto i biało, a ja ciągle siedziałam obok, pilnowałam siebie, nie wiedząc co mam zrobić ze swoim drugim „ja” i poczułam, że bardzo jest mi zimno. Obudziłam się na swojej kanapie, zziębnięta, bo nawet nie przykryłam się kocem. Zerknęłam na zegarek – była czwarta rano, a w ręku ściskałam klucze do mieszkania”.

 

Ośmielam się powiedzieć, że sen to alegoria życia mojej przyjaciółki, ukryty sens przenośny. Jej całe życie to była walka o przetrwanie. „Zabijano” Ją bowiem powoli i systematycznie, próbowano złamać wolę, zniszczyć jako człowieka…Pomocy znikąd…Dźwięki, obrazy, barwy nienaturalność w oglądzie własnej postaci , ogólna atmosfera i uczucia wskazują na okrutne wydarzenia z życia, symbolicznie i strasznie. I symbol oczyszczenia ze wszystkiego co złe przez biel śniegu. I obudzenie się swojego drugiego „JA”., po odrzuceniu wszystkiego, co gniło, odsłaniając czyste już kości z kluczami w zaciśniętej dłoni.    symbolem przetrwania, otwarcia nowego etapu w życiu.

 

Wróżka Boudicca.

Sopot. Trójmiasto.

16.04.2016